Jak większość z nas całe dnie od ponad miesiąca spędzam w domu. Staram się coś robić, jakoś zająć sobie dzień. Nie jest to łatwe. Pierwsze tygodnie to był szok i dostosowanie się do nowej sytuacji. Miałam coraz mniej pracy, coraz więcej czasu wolnego. Później popadłam w rutynę, spanie do południa, dni spędzone przed telewizorem, oglądając YT, czasem coś czytając. Na studiach ustalili mi parę przedmiotów online, z niektórych dostaliśmy materiały do przeczytania. Niby mam co robić, ale tak bardzo mi się nie chce. Też tak macie? Dopiero po Świętach Wielkanocnych powoli zaczęłam jakoś sobie z tym radzić. Wpadłam w jakąś rutynę. Zaczęły się pierwsze porządki w ogrodzie, w domu, na działce. Dni nadal leciały i coraz bardziej brakowało mi kontaktu z innymi, ale już spędzałam je bardziej produktywnie. Wielki przełom nastąpił pod koniec kwietnia. Parę dni spędziłam poza domem, na działce, na świeżym powietrzu z chłopakiem. Byłam zajęta ogródkiem, porządkami, spędzaniem czasu na podwórku. Dzi